Dziś Kochani prezentuję przepis na indyka, lecz w nieco innej odsłonie. Przepis pochodzi z książki "W staropolskiej kuchni" Marii Lemnis i Henryka Vitry, z której to przedstawiłam już przepis na Pączki warszawskie. W oryginale główną rolę gra kaczka, więc jeśli macie ochotę zamiast ud z indyka użyjcie tuszki mięsistej kaczki. Mięso przygotowywane w ten sposób rekompensuje nam smak dzikiego ptactwa, więc od czasu do czasu warto podać je w ten sposób. Rodzina była zachwycona, więc szczerze polecam!!!
Składniki na uda z indyka "na dziko":
3 uda z indyka lub mięsista kaczka
MARYNATA:
1/2 marchewki
1/2 korzenia pietruszki
1/4 korzenia selera
1 pokrojona w plastry cebula
250 ml wody
1 listek laurowy
5 ziaren pieprzu
5 ziaren ziela angielskiego
10 lekko zgniecionych jagód suszonego jałowca
3 goździki
1 cm kawałek imbiru (lub pół łyżeczki mielonego)
125 ml czerwonego, wytrawnego wina
sok z jednej cytryny i kawałek wyszorowanej skórki (1x2 cm)
Jarzyny i cebulę zalewamy wrzącą wodą i gotujemy około 30 minut. Po tym czasie dodajemy wszystkie przyprawy, wino, sok z cytryny i kawałek skórki. Raz jeszcze zagotowujemy, wyłączamy grzanie, studzimy. Letnią marynatą zalewamy mięso i odstawiamy na co najmniej 12 godzin (kaczkę marynujemy 2 dni) w zimne miejsce.
DODATKOWO:
sól
60 g masła
1 łyżeczka cukru
1 płaska łyżka mąki
125 ml rosołu
Na godzinę przed pieczeniem wyjmujemy mięso z marynaty i je solimy. Po godzinie rozgrzewamy piekarnik do 170 stopni C oraz patelnię, na której kolejno smażymy uda zaczynając od strony ze skórą. Rumiane kawałki mięsa układamy w brytfannie lub naczyniu żaroodpornym obkładamy kawałkami masła i pieczemy w nagrzanym do 170 stopni C piekarniku około 60-80 minut, polewając od czasu do czasu sosem wytworzonym podczas pieczenia.
Miękkie, dostatecznie upieczone mięso układamy na deseczce i pozwalamy mu chwilę odpocząć. Z sosu zbieramy ostrożnie 2-3 łyżki tłuszczu, dodajemy skąpą łyżeczkę cukru i mieszając smażymy tak długo, aż cukier będzie miał bursztynową barwę. Wówczas dodajemy płaską łyżkę mąki i chwilkę smażymy do uzyskania brunatnej zasmażki, rozprowadzamy ją w rosole i łączymy sosem z brytfanki. Doprawiamy do smaku marynatą, sos powinien mieć pikantny i posiadać wyraźnie korzenny "dziki" smak. Sos gotujemy około 2 minutki, przecedzamy, przelewamy na półmisek. Mięso porcjujemy, układamy na półmisku z sosem i podajemy. Gotowe!!!
Bardzo lubimy udziec z indyka, więc przepis na pewno wykorzystam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;) Pozdrawiam cieplutko!!!
UsuńCiekawa nazwa :) danie palce lizać :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO tak! Zdecydowanie: palce lizać!!! Pozdrawiam cieplutko!!!
UsuńFajne to danie, bardzo ciekawie się nazywa :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Marzenko! Polecam!!!
Usuńapetycznie rumiane :-)
OdpowiedzUsuńTakie lubimy ;)
UsuńPrzyznam, że wygląda to bardzo apetycznie. Dobrze od czasu do czasu odgrzebać rustykalne przepisy :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zawsze to jakaś odmiana. Pozdrawiam serdecznie!!!
Usuń