W naszym domu zapachniało Świętami. Choć przed nami jeszcze miesiąc wyczekiwania, sprzątania, planowania i dekorowania to myśli już coraz częściej krążą wokół tych magicznych chwil, które przed nami. Cóż, przyznam Wam się szczerze, że uwielbiam grudzień i corocznie ulegam magii Świąt. Nie chodzi mi tu o szaleństwo zakupów do których namawiają nas reklamy, a raczej pielęgnowanie bogatej tradycji, o pełne napięć wyczekiwanie, nie na prezenty, a na spotkanie w gronie rodziny, wspólne słuchanie kolęd, rozmowy i celebrowanie każdej chwili razem. Natomiast przed Świętami uwielbiam zamykać się w kuchni i do późna przygotowywać potrawy, którymi później będę rozpieszczać najbliższych :)
Wczoraj przygotowałam pierwszą porcję pierniczków, takich tradycyjnych, które swoje muszą odleżeć w pojemniku, aby nabrały miękkości. Dziś została raptem połowa :) Miały być dla Mikołaja, ale coś czuję, że konieczne będzie upieczenie nowej porcji.
Pierniczki przygotowane według tego przepisu najlepsze są po tygodniu, a nawet dwóch, więc dekoruję je dopiero na dzień przed podaniem, choć są tak puszyste i słodziutkie, że czasami pomijam dekorowanie, delektując się ich naturalnym smakiem.
Składniki na pierniczki tradycyjne:
325 g mąki pszennej
200 g miodu
50 g masła
90 g cukru
1 jajko
6 g proszku do pieczenia
18 g dobrej przyprawy do piernika (polecam domową przyprawę do pierniczków)
Miód, masło oraz cukier przekładamy do rondelka i podgrzewamy mieszając, aż cukier i miód się rozpuszczą, a następnie masę przelewamy do miski i dodajemy około 2/3 mąki, dokładnie mieszamy. Resztę mąki mieszamy z proszkiem do pieczenia i przyprawą do piernika. Do letniej masy miodowej wbijamy jajko, mieszamy, a następnie dosypujemy resztę mąki i mieszamy do połączenia, chwilę wyrabiamy. Chłodzimy około 30 minut, co ułatwi wałkowanie. Chłodne ciasto wałkujemy na placek o grubości 5 mm i wycinamy ciasteczka. Pierniczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, a następnie pieczemy około 10-12 minut w temperaturze 175°C. Pierniczki mają się jedynie delikatnie zarumienić. Po upieczeniu ostrożnie przekładamy na blat, pamiętając, że są bardzo miękkie. Wystudzone przechowujemy w pojemniku lub puszce. Dekorujemy na dzień przed podaniem. Gotowe!!!
zjadłabym od razu, dla Mikołaja by zabrakło :)
OdpowiedzUsuńHa, ha! To tak jak u nas ;) Dla Mikołaja upieczemy kolejną porcję!
Usuń
OdpowiedzUsuńAgnieszka - też tak mam, że zamykam się w kuchni i do późna szykuję potrawy - uwielbiam to - pierniczki okazałe - serdeczne pozdrowienia :-)
Dziękuję Halinko! Już się nie mogę doczekać tego przedświątecznego zamieszania :)
UsuńZapachniało świętami, cudne pierniczki :-)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję Marzenko!
UsuńŚliczne pierniczki. :-) Zapachniało świętami. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;) Polecam!
Usuńwspaniałe pierniczki :) czuć już Święta u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńCzuć, czuć! Szykujemy się!
Usuńoj zjadłabym takiego pierniczka, moze więcej niż jednego ;)
OdpowiedzUsuńCiężko na jednym poprzestać ;)
Usuń